W powietrzu czuć już wiosnę, ale nie oszukujmy się – nadal mamy do jedzenia głównie korzenie i potraktowane chemią spożywczą ochłapy z poprzedniego sezonu. Dzisiaj wyczarowałem dla Was z tego niedostatku coś ekstra. I mimo że wygląda to skomplikowanie, bo trzeba pobrudzić aż trzy naczynia, to raczej jest to szybko numerek. A ileż z niego korzyści! Znajdziecie tu błonnik, potas, witaminy z grupy B, żelazo, krzem, wapń i cynk, witaminę K, A, E i D, magnez i kwas foliowy oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Wszystko, co potrzebne, żebyście nie wkurzali się na brak słońca, żeby nie skakało Wam ciśnienie, żebyście nie mieli zmarszczek i wyglądali świetnie.
Składniki:
1 filet z łososia (250-300g)
100 g kaszy gryczanej niepalonej
kilka liści jarmużu
garść nerkowców
1 łyżeczka estragonu
1 łyżka masła
sól
Przepis:
Ostrożnie oddzielacie bardzo ostrym nożem mięso łososia od skóry. Kroicie go na 3-4 kawałki, posypujecie suszonym estragonem i gotujecie na parze 2-3 minuty. Czas liczycie od zagotowania się wody.
Kaszę gotujecie w lekko osolonej wodzie, aż będzie miękka.
Jarmuż myjecie i odzieracie zielone części liści spomiędzy łodyg. Podsmażacie je 2-3 minuty na maśle, dodajecie posiekane nerkowce, wsypujecie odcedzoną kaszę, mieszacie jeszcze chwilę i gotowe. Przed podaniem możecie posypać łososia grubą solą.